2.7 C
Świecie
sobota 20 kwietnia 2024
Strona głównaHistoria i wspomnieniaDramatyczne losy rodziny Warszawskich. Uczczono ich pamięć

Dramatyczne losy rodziny Warszawskich. Uczczono ich pamięć

W miniony weekend odbyła się jedna z największych imprez rowerowych w naszym regionie, a mianowicie Koronowo MTB Maraton. Oprócz sportowej rywalizacji był też moment zadumy

Przed startem zawodów władze Koronowa z burmistrzem Patrykiem Mikołajewskim złożyli wiązanki kwiatów i znicze pod tablicą pamiątkową upamiętniającą rodzinę Warszawskich, która mieści się na terenie jednego z ośrodków wczasowych. W uroczystości wzięli także udział przedstawiciele Nadleśnictwa Różanna oraz Stowarzyszenia Rowerowe Koronowo

Kim byli Warszawscy? Najlepiej odzwierciedlają to wspomnienia Eufemii Dolskiej, które zostały zamieszczone w 2 (6) numerze Tematów Koronowskich w 1991 roku. Poniżej zamieszczamy pełną treść:

– Moi rodzice Maria i Władysław Warszawscy mieli na Pieczyskach k. Koronowa gospodarstwo rolne. Było nas rodzeństwa czworo: najstarsza siostra Maria Anna (1907) potem bracia Józef (1910) i Bolesław (1911). Ja byłam najmłodsza. Ojciec w wyniku obrażeń odniesionych podczas I wojny światowej był poważnie chory i leżał w łóżku. W czasie okupacji mieszkałam w Koronowie. Starsza siostra i bracia pracowali na gospodarce ojca. Własnych rodzin jeszcze nie założyli. 16 czerwca 1942 roku pod wieczór do naszego gospodarstwa przyszli dwaj Rosjanie. Byli to jeńcy, którzy uciekli od bauera w Mąkowarsku lub w jego okolicach. Skierowała ich do nas, jak się później okazało, nasza “eindeutschowana” sąsiadka z Olszewski. Byli przemoknięci. Prosili o nocleg w stodole. W Olszewce nie chcieli udzielić im pomocy. Kim byli? Nikt nigdy się nie dowiedział o nich niczego. Byli ludźmi to wszystko… Nazajutrz rankiem w naszej zagrodzie pojawił się syn owej sąsiadki z Olszewki. Zobaczył Rosjan jedzących śniadanie. Parę godzin później rowerami przyjechała grupa hitlerowskich policjantów. Pytali o Rosjan. Bracia Józef i Bolesław powiedzieli im, że widzieli ich nad Brdą. Odeszli. Nie na długo jednak. Wrócili z kilkunastoletnim synem sąsiadki, który utrzymywał , że widział tu dwóch Rosjan siedzących przy śniadaniu. Rozpoczęło się bicie bykowcami, kolbami. Przetrząśnięto dom i obejście. Niemcy kilka strzałów oddali do stodoły. Zaczęli kłuć tam słomę bagnetami osadzonymi na karabinach. Znaleźli… Bito ich i kopano. Prawie nieprzytomnych ze związanymi w tył rękoma przywiązano do rowerów. To samo hitlerowcy zrobili z moimi braćmi Józefem i Bolesławem. Bici łańcuchami i bykowcami musieli biec za rowerami hitlerowców do Koronowo…. Wojenna Golgota. Niemcy pojawili się w zagrodzie ojca tego dnia raz jeszcze. Aresztowali moją mamę Marię, siostrę Annę Marię oraz siostrę mamy Annę Jasiek. Z Koronowa odtransportowano mamę, siostrę i braci do Bydgoszczy. Przejęło ich gestapo. W Bydgoszczy przebywali aż do pierwszych dni grudnia. W międzyczasie zarówno ojciec jak i ja osobiście czyniliśmy starania o uwolnienie naszych bliskich. Wszystko bezskutecznie. Mnie w gestapo wyzwano od polskich świń, grożąc że mogę podzielić ich losy. Niewinność aresztowanych uznali nawet sami Niemcy. Otóż bauerzy z okolic Pieczysk, Samociążka, Wymysłowa – w sumie 23 osoby – podpisali petycje o uwolnienie aresztowanych. Pojechał z nią do bydgoskiego gestapo Niemiec Schauer z Wymysłowa. Wrócił z niczym… Na początku grudnia 1942 r.  mamę, siostrę i braci przewieziono do więzień berlińskich na Lindewaldstrasse i Koeningsdamm 7. 4 stycznia 1943 wszyscy stanęli przed hitlerowskim sądem. Mamę uniewinniono, natomiast siostrę i braci uznano za niebezpiecznych wrogów Trzeciej Rzeszy i skazano na karę śmierci. Mama 12.I.1943 wróciła do domu. Dla trójki jej dzieci rozpoczął się czas wyczekiwania… Ojciec pomimo swej choroby jeszcze w styczniu 1943 pojechał do Berlina, by po raz ostatni zobaczyć się ze swoimi dziećmi. Ja także tam pojechałam ze swoim mężem miesiąc później. Do skazanych dopuszczono jednak tylko mnie. Bolka i Józka więziono chyba oddzielnie, bowiem gdy ich wprowadzono na salę, serdecznie się ze sobą witali. Byli głodni. Pytali o jedzenie. Tego jednak nie wolno było podać. Powiedziałam im, ze napisałam prośbę o ich ułaskawienie do samego Hitlera. Później otrzymałam odpowiedź z jego kancelarii, że moje podanie przekazano do ministerstwa sprawiedliwości. Stamtąd jednak nigdy nic nie nadeszło… Starałam się braci pocieszyć. Chyba jednak tak oni jak i ja zdawaliśmy sobie  sprawę z tego, że jest to nasze ostanie widzenie. Strażnicy jednak pozwolili mi ich ucałować i pożegnać. W tym samym dniu odwiedziłam też w więzieniu kobiecym na Lindenwaldstasse siostrę Marię Annę. Dozorczynie nie pozwoliły mi jednak nawet się do niej zbliżyć. 99 dni czekało moje rodzeństwo na wykonanie wyroku śmierci. Egzekucja przez ścięcie gilotyną miało miejsce 1 kwietnia 1943 r w więzieniu w Berlinie. O wykonaniu wyroku dowiedzieliśmy się z hitlerowskiej prasy. Mimo starań nigdy nie dowiedzieliśmy się, gdzie spoczywają ich ciała. Otrzymaliśmy jednak w połowie kwietnia 1943 r. przesyłkę z zakrwawioną odzieżą siostry i braci. Zostały także ich listy, około 20 – kończy wspomnienia Eufemia Dolska.

Tragiczna historia rodziny Warszawskich doczekała się poszanowania pamięci ze strony współmieszkańców. Rada Miejska postanowiła nazwać ulicę , przy której mieszkali okrutnie pokrzywdzeni przez los ulicą Warszawskich we wrześniu 2004 roku. Odsłonięto także tablicę pamiątkową na terenie Klubu Żeglarskiego PASAT. Wśród gości była pani Eufemia Dolska z domu Wraszawska, siostra straconych przez ścięcie 1 kwietnia 1943 roku, która, ogromnie wzruszona dokonała odsłonięcia tablicy.

fot. IN

POWIĄZANE ARTYKUŁY

Najlepsze komentarze

Na topie